W zeszły piątek opuszczałam na zawsze swój zakład pracy. Spakowałam swoje rzeczy i zeszłam po schodach, nucąc sobie w głowie tę głupawą piosenkę . Zamieniłam sobie tylko naje na wyje. Hej, dziewczyno młoda! Wywalili, to do domu.
W ciągu tych trzech miesięcy zaliczyłam skoncentrowany kurs pracy na etacie. Mam na koncie przyjęcie, wdrożenie, kurs BHP, codzienne przychodzenie, imprezę firmową, jeden dzień wolny na sprawy w Warszawie, zwolnienie lekarskie (na grypę) i zwolnienie w ogóle. Sporo przygód jak na tak krótki czas!
Od poniedziałku jestem prawie ponownie na bezrobociu. Prawie, bo mam umowy o dzieło i nie powinnam zginąć z głodu. No i mogę pisać bloga - kierownictwo z byłej firmy chyba da już mi i mojej rodzinie spokój. Ciężko jest coś pisać, kiedy wszystko może zostać wykorzystane przeciwko tobie. Ale teraz chyba mogę wrócić do pisania autystycznych manuali. Te teksty mają służyć lepszemu zrozumieniu funkcjonowania osób ze spektrum, nie szukaniu na nich haka.
Czasem mam wrażenie, że moje życie jest już na straty, ale może moje doświadczenie przyda się kolejnym pokoleniom. To pewnie nieprawda, ale na głupie myśli nic się nie da poradzić.
Powróciłam do poszukiwania stałej pracy i spotkała mnie kolejna przygoda. Sysadmin polecił mnie w swojej firmie - oczywiście w innym dziale, bo administracją się nie zajmuję. Kierownik spojrzał na CV i skomentował: no spoko, ale to DZIEWCZYNA.
W jakim miejscu pracy płeć ma kluczowe znaczenie? Hmmm... pomyślmy... Ups! Nie sądziłam, że kandyduję do burdelu.
Jest lato, więc mało się pisze, dużo zwiedza, fotografuje i poznaje. Wczoraj poznałam miłego chłopaka z ASD, którego pasją są żarówki i systemy oświetleniowe. Bardzo oryginalne hobby!
A ja mam nowy aparat, do którego dokupię w przyszłości dużą lampę i teleobiektyw. Jesienią jadę do Czarnobyla i mam nadzieję, że do tego czasu zbiorę na ten sprzęt. Na razie mam statyw i dwie soczewki powiększające. Pokażę wam swoje zdjęcia.
Poznań
Poznań zwiedziłam przy okazji konferencji Autyzm w szkole. Zakupiłam na niej pluszową sowę o imieniu Furia, która towarzyszyła mi w zwiedzaniu. Producent Furii produkuje też fajne przypinki - sami sprawdźcie.
Teraz trochę centrum Poznania.
Furia towarzyszyła mi także na Cmentarzu Zasłużonych Wielkopolan, gdzie uzupełniała brakujące głowy w pomnikach.
W niedzielę wraz z Furią zwiedziłam Cytadelę, która jest naprawdę pięknym parkiem. Szkoda, że było wtedy tak strasznie gorąco.
Gdańsk
W Gdańsku znajduje się wzgórze o nazwie Pachołek, na którym jest umieszczona nieco straszna wieża widokowa. Ale kiedy przyzwyczaimy się do wstrząsów i chybotliwej konstrukcji, to można zacząć podziwiać widoki. Jeśli macie lornetkę, to koniecznie ją zabierzcie ze sobą. Ja sobie kupiłam niedawno w Lidlu i mogłam podziwiać panoramę Gdańska w przybliżeniu.
Ten długi, czerwony blok to słynny Falowiec.
Miasto, bloki, biura... ale kiedy obrócimy się lekko w prawo, zobaczymy taki widok:
Droga Marnych (lub Zgniłych) Mostów.
Irys w parku Oliwskim.
Gdańsk-Sobieszewo
czyli Wyspa Sobieszewska, rezerwat Ptasi Raj.
Zdjęcie pseudopanoramiczne.
Nowa grobla:
A pod koniec taki widok - ale udało mi się przejść!
Dom i koty
A konkretnie jedna kota - zbój o imieniu Nela (Nutella).
No i oczywiście trochę roślinności z naszego ogródka - w dużym powiększeniu.
Następne zdjęcia, które opublikuję, zrobię już jako wolny człowiek.